|
Każda podróż musi się gdzieś zacząć, nie inaczej było z naszą. Od wczesnej wiosny myśleliśmy o tym wyjeździe, choć im bardziej się zbliżał, to na myślenie było mniej czasu, bo to i koniec roku szkolnego się zbliżał, trzecioklasiści mieli egzaminy, i ważne decyzje o wyborze szkoły. Cały natomiast zespół „Powiśloki” miał niebywałą ilość występów, co pozwoliło doszlifować układy taneczne i utrzymać się w dobrej formie.
Ale wracając do podróży. Wyruszyliśmy w środku nocy z niedzieli na poniedziałek. Po zbiórce i pakowaniu bagaży rozpoczęły się rozmowy kolegów ze szkolnych ławek, absolwentów dawnych i obecnych, ale nie trwały one zbyt długo, ponieważ wyrwani ze snu lub zmęczeni pakowaniem zaraz zasnęliśmy. I tak znaleźliśmy się w Pradze, gdzie zastał nas miły pan przewodnik.
Zwiedzanie nie trwało długo, ale obejrzeliśmy zamek królewski, katedrę św. Wacława, Wita i Wojciecha a także stare miasto z mostem Karola. Poznaliśmy również kilka ciekawostek na temat stolicy Czech. Wkrótce musieliśmy pożegnać Pragę, aby udać się do Pilzna na kolację i nocleg. W środę czekała nas najdłuższa podróż, bo z Czech do Hiszpanii. Po drodze mijaliśmy niemieckie wyżyny i francuskie niziny, więc się nie nudziliśmy. Dzięki naszym kierowcom podróż była bardzo spokojna.
Mimo dwóch korków po drodze - na miejscu, czyli w Lloret de Mar, byliśmy o godzinie szóstej, więc zostawiliśmy bagaże i poszliśmy nad plażę oraz pozwiedzać nadmorskie miasteczko. Lloret de Mar jest uroczym kurortem na wybrzeżu Costa Brava, gdzie zjeżdża się w okresie wakacyjnym cała masa turystów – zarówno z samej Hiszpanii, jak i gości z zagranicy (chyba z całej Europy). Wróciliśmy koło dwunastej i zajęliśmy pokoje, a następnie udaliśmy się na obiad. Na stołówce był przygotowany szwedzki stół, z którego każdy mógł nałożyć sobie, co chciał i ile chciał. Owoce morza nie przypadły do gustu wielu osobom, większym powodzeniem wśród dzieci cieszyły się inne dania hiszpańskie na przykład paella i tapas. Następnie poszliśmy na basen i zmęczeni wróciliśmy do pokojów.
W czwartek po śniadaniu dowiedzieliśmy się, że z przyczyn technicznych festiwal został przesunięty o jeden dzień, więc pojechaliśmy do Barcelony. Najpierw zobaczyliśmy metropolię z góry, ze wzgórza Montjuïc, a następnie pojechaliśmy zobaczyć ją z bliska. Zwiedziliśmy katedrę świętej Eulalii wybudowaną w średniowieczu oraz zaprojektowaną przez Antoniego Gaudiego bazylikę Sagrada Familia. Wieczorem mieliśmy okazję obejrzeć niezwykły spektakl wody, dźwięku i światła w wykonaniu Magicznej Fontanny na placu Hiszpańskim. Późnym wieczorem wróciliśmy prosto do hotelu i do łóżek.
Następnego dnia, w piątek, popłynęliśmy katamaranem do Tossa de Mar, gdzie mogliśmy zobaczyć małe katalońskie średniowieczne miasteczko, a następnie wróciliśmy do Lloret de Mar i poszliśmy na basen. Po kolacji czekał nas występ w Blanes, a przed nim śpiewaliśmy przyśpiewki konkurując z zespołem z Sokołowa. Występ można zaliczyć do bardzo udanych, o czym świadczyła reakcja hiszpańskiej publiczności. Przedstawiliśmy tańce łowickie i krakowskie. Na festiwalu oprócz nas występował wspomniany zespół z Sokołowa, dwa zespoły z Turcji, zespół ze Szwecji i lokalny zespół z Blanes. Do hotelu wróciliśmy około północy.
W sobotę znów udaliśmy się do Barcelony, ale tym razem zwiedziliśmy Camp Nou, stadion FC Barcelona! Było to niezapomniane przeżycie dla wielu kibiców piłki nożnej. Dla innej części grupy niezapomnianym przeżyciem było odwiedzenie klasztoru i sanktuarium Matki Bożej w Montserrat prawie na szczycie góry o tej samej nazwie. Wieczorem ponownie udaliśmy się do Blanes, na drugi dzień festiwalu, tym razem prezentowaliśmy tańce powiślańskie i tańce Polski południowo – wschodniej. Ponownie oczarowaliśmy publiczność naszymi ludowymi tańcami i smacznymi opolskimi krówkami, a całość podsumowaliśmy finałowym polonezem.
Niedzielę spędziliśmy na plaży i na pakowaniu się do powrotnej podróży.
Mimo wszystko tydzień poza domem upłynął niezwykle szybko. W poniedziałek z samego rana, a dla Hiszpanów w środku nocy, opuściliśmy nadmorskie miasteczko. Szybko minęliśmy Francję i autostradą kwiatów jechaliśmy wzdłuż Morza Śródziemnego, podziwiając Lazurowe Wybrzeże. Po drodze wstąpiliśmy do Cannes: palmy, schody, odciski dłoni najsławniejszych aktorów na świecie i jachty zrobiły na nas niesamowite wrażenie. Pod wieczór dotarliśmy do hotelu w Padwie. Rano po śniadaniu wybraliśmy się na zwiedzanie tego niezwykłego miasta. Po bazylice św. Antoniego oprowadzał nas polski zakonnik, następnie wstąpiliśmy do Uniwersytetu Padewskiego (jednego z najstarszych w Europie), gdzie studiowali tacy nasi rodacy jak: Kopernik, Kochanowski, Zamoyski. Około południa pożegnaliśmy Padwę i wyruszyliśmy w dalszą drogę.
W nocy z wtorku na środę przekroczyliśmy granicę Polski, a rano dotarliśmy do szkoły, gdzie czekali rodzice i Pan dyrektor. W tym miejscu chcę w imieniu wszystkich uczestników podziękować naszym kierowcom, za to, że tak bezpiecznie i sprawnie wozili nas po całej Europie, naszej kadrze z panem dyrektorem Madejem na czele za to, że dbali o nas i nasze bezpieczeństwo.
Wyjazd do Hiszpanii był niezwykle udany: zwiedziliśmy urocze zakątki południowej Europy, uczestniczyliśmy w Międzynarodowym Festiwalu "Golondrina de mar" w Blanes (skąd przywieźliśmy statuetkę i dyplom). Zwiedziliśmy zachwycającą Barcelonę oraz Cannes i Padwę. Przejechaliśmy tysiące kilometrów, a za każdym zakrętem czekały nas przepiękne krajobrazy, w każdym miejscu, gdzie się zatrzymaliśmy – życzliwi ludzie. Każda podróż uczy i ubogaca, nasza podróż do Hiszpanii była prawdziwą wielką wyprawą, która wiele nas nauczyła i którą długo będziemy wspominać.
Autor: Patryk Dobrosz (absolwent, ale wciąż "Powiślok")

|